Jak stworzyć lepszy sport i nie bać się jeździć na rowerze.

             Czy kolarstwo jest bezpieczne? Oczywiście, że nie. Jest tak samo niebezpieczne jak wejście do miejskiego autobusu, kąpiel w morzu czy wyjście po bułki. 
Niebezpiecznie może być wszędzie, a my jesteśmy dość kruchymi istotami. Nasze kości się łamią, a skóra rozrywa.
            Musimy o tym pamiętać zawsze, ale nie możemy w związku z tym rezygnować z uprawiania sportu, dojeżdżania do pracy lub jedzenia bułek.


Tour de Pologne nie ma dobrej passy. Fot. Andrzej Grygiel

Cześć!


            Oczywiście wiecie co powiedziała moja mama, gdy rozmawiałem z nią po pierwszym etapie tegorocznego TdP.
            - Ja wam zabronię jeździć na rowerze! 
Tak. Mam 40 lat, ale taka groźba zawsze brzmi groźnie. To w końcu mama.
            Mama na szczęście dała się przekonać, że na co dzień nie jeżdżę ramię w ramię z Dylanem Groenewegenem, moim celem nie jest być pierwszym ze 120 byków, a 80 kilometrów na godzinę to widuję na liczniku w samochodzie.

            To prawdopodobnie jest naturalna reakcja. Jeśli coś jest niebezpieczne to zaczynamy tego unikać. Hm? Na pewno?
            W zeszłym roku na polskich drogach zginęło blisko trzy tysiące ludzi, a rannych było ponad trzydzieści pięć tysięcy. Ktoś z Was zrezygnował z tego powodu z dojazdu do pracy samochodem?
            W zeszłym roku w Polsce 456 osób utonęło. Ktoś z Was zrezygnował z tego powodu z wejścia do wody na wakacjach?

            A może liczby nie robią wrażenia. W sumie to tylko liczby. Możemy je sobie dodawać, odejmować, wymyślać.
            Co innego, gdy coś zobaczymy na własne oczy. Wszyscy widzieliśmy jak Fabio Jakobsen rozrywa barierki. Wszyscy widzieliśmy jak Ewelinę i Grzegorza zmiata z drogi frustrat i najpewniej właściciel tejże drogi. I także wszyscy widzieliśmy co zostało z rowerów Rity Malinkiewicz i Kasi Konwa.

            Obraz robi wrażenie. Jest niebezpiecznie. Kolarstwo to ekstremalny sport i najlepiej już nie wsiadać na rower i oczywiście zabronić jeżdżenia dziecku swemu.
            Dlaczego zatem wsiadamy do samochodów i dlaczego przechodzimy przez jezdnię? Może dlatego, że 30 000 wypadków nie pokazują w telewizji. To już w sumie nudne. Chciałby ktoś oglądać 30 000 razy jak ktoś wjeżdża w pieszych na pasach? Obraz obejrzany 30 000 razy już nie robi wrażenia. Powszednieje. 

            Często nasze ograniczenia, strach o siebie i bliskich czy nagłe decyzje podejmowane są w emocjach. Emocjach skrajnych, silnych i gwałtownych. Trudno jest w takiej chwili pomyśleć racjonalnie i spokojnie. 
Kiedy po raz pierwszy w życiu widzimy nagranie rozbitego samolotu lub potrąconego kolarza robi to na nas wrażenie kolosalne. Emocje przejmują kontrolę. 
Co innego, gdy po raz 30 000 tysięczny widzimy wypadek z udziałem pieszego. To już tak spowszedniało, że nawet nie chce nam się burknąć młodemu "uważaj tam na drodze, nie".

            Myślę, że już wiecie dokąd zmierzam.
Tak, wszystko co robimy w życiu jest niebezpieczne. Wszystko co nas może uratować to zdrowy rozsądek. Ciągłe myślenie o tym co aktualnie robimy. Skupienie na akcji. 
Dramatycznie zmniejszamy ryzyko wypadku za kierownicą, gdy jesteśmy skupieni. Obserwujemy i wyprzedzamy wydarzenia, analizujemy co może się wydarzyć. Myślimy za innych. Tak! 
Czy to, że masz pierwszeństwo powoduje, że jesteś nieśmiertelny?
Po co toczymy tę bezsensowną grę na drodze o to kto będzie pierwszy lub kto ma rację? Jest jakaś nagroda?

            To samo jest w naszych kolarskich treningach i tak samo jest w kolarstwie zawodowym. 
Przewidujmy, myślmy, bądźmy skupieni - ale pod żadnym warunkiem nie rezygnujmy z naszej pasji. Pod żadnym warunkiem nie chowajmy się pod płaszczykiem bezpieczeństwa. Nie działajmy pod wpływem emocji.
Każdy na pewno sam odpowie sobie na pytanie - co wyrośnie z dzieciaka, któremu ciągle będziemy czegoś zabraniać?
Wczoraj w wiadomościach pokazali rozbity samolot. Nie zwiedzi świata? Przedwczoraj był reportaż o potrąconym kolarzu. Zostanie skrzywionym od siedzenia nad grą w telefonie grubaskiem? Ja bym wolał, żeby został nowym Majką czy Kwiatkowskim. Nie podziękuje Ci wtedy z podium?

            Lepiej nauczyć go jak radzić sobie w tym świecie. Lepiej nauczyć go myśleć.   

            I wreszcie gdyby zawodowy kolarz był w stanie pomyśleć o czymś więcej niż ta biała linia po 200 kilometrach, mógł przewidzieć konsekwencje swojej reakcji na pewno zachowałby się inaczej. Jestem przekonany, że większość piłkarzy wylatujących z boiska po czerwonej kartce za brutalny faul również drugi raz nie zrobi tego samego, bo na chłodno w szatni pomyśleli o konsekwencjach swojej reakcji. Większość. 
            Ale każdy z nich musi wykorzystać ten ułamek sekundy na analizę swojej decyzji. To jest możliwe, a najlepiej gdy będziemy uczyć tego młodych piłkarzy, młodych kolarzy, młodych...


            W końcu okazuje się, że jeżdżąc coraz szybciej mamy coraz mniej czasu na prawidłową reakcję, ale tego czasu jest dla nas wystarczająco. Kwestia doświadczenia zdobywanego z każdym przejechanym kilometrem.


            Dążmy do idealnego świata, gdzie ludzie myślą o innych i wspólnym bezpieczeństwie. Zacznijmy od siebie.

            I jeszcze odpowiedź dla mojej mamy.
Nisko i powoli to wcale nie znaczy bezpiecznie. ;) Na pewno potwierdzi to moja
downhillowa Sylwia.

                

Pozdrawiam

Radek

PS. Właściwie to wymyśliłem drogową nagrodę. Niech każdy na tej drodze bezpiecznie wróci do domu. I kierowca, i kolarz, i pieszy.
(kij do tego mrowiska o kolarzach, samochodach i ścieżkach rowerowych wsadzę kiedy indziej)

PS.2 Zdjęć dziś nie ma bo temat taki niezdjęciowy - mam nadzieję, że jest ok to dla Was.

PS.3 A zastanówcie się jeszcze przed snem - czy żądanie ogromnych kar dla kolarza, który spowodował ten straszny wypadek w Katowicach na Tour de Pologne jest działaniem pod wpływem emocji czy spokojnych przemyśleń.

?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ogień w korby.